czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 4.

Stałam przed klubem, w którym miał odbyć się koncert. Kolejka była ogromna. Zegarek pokazywał 19:32, a Lou nadal nie było. Cholera! Za 28 minut ma zacząć się koncert, a on nawet nie raczył napisać smsa że się spóźni. Jestem tak zdenerwowana, że mam ochotę wyrzucić bilet który zajmuje miejsce w mojej lewej dłoni. Nadeszła moja kolej do wejścia na hale. Koncert będzie kameralny, pomieszczenie nie jest duże, pomieści góra 200 osób. Stanęłam mniej więcej w 5 metrów od sceny, przy ścianie. Popijając powoli piwo, które kupiłam w barku klubu wpatrywałam sie ciągle w drzwi wejściowe. Nie było go.

Światła zgasły, poczułam nicość. Słysząc intro, które towarzyszy każdemu koncertowi przeszły mi ciarki. Światło powoli zaczęło jaśnieć, a ja lekko przymknęłam oczy słysząc dźwięki pierwszej piosenki i francuski monolog rozpoczynający piosenkę Female Robbery. Zapomniałam o tym, że jestem tu sama, zapomniałam że wystawił mnie chłopak, który wydawał mi się być kimś bardzo porządnym. Znów się na kimś zawiodłam. Kolejne piosenki przeżywałam co raz bardziej, słysząc kolejną cudowną nutę każdej z nich z moich oczu wypływały ukradkiem łzy. Zamykałam oczy by móc poczuć muzykę, która koi zmysły i duszę. Było pięknie. Nadszedł czas na ostatnią piosenkę, jeden z lepszych momentów mojego życia się kończy. Z nikim nie mogę dzielić tego uczucia jakie teraz mi towarzyszy. Pierwsze takty Afraid zaatakowały mój umysł, wyjęłam telefon i wyszukałam numeru Louisa, w momencie gdy wokalista wydał z siebie krzyk You're too mean, I don't like you. Fuck you, anyway. You make me want to scream at the top of my lungs. 
Szybko wpisałam go w treść smsa i wysłałam do Tomlinsona. Nigdy nie czułam się tak olana? Nawet nie wiem jak to nazwać. Koncert się skończył, byłam tak wyczerpana psychicznie i fizycznie również, że od razu wsiadłam do taksówki i wróciłam do domu.

Minęły dwa dni, ani jednego znaku życia. Może pomyślał że trudno będzie mnie nabrać na udawanie związku i dał sobie spokój? Zadzwoniłam do mamy i postanowiłam umówić się z nią na kawę.
- Kochanie, dla Ciebie zawsze mam czas, to może o 16, jak zwykle w Moly's Coffee?
- Cudownie, do zobaczenia!
Spojrzałam na zegarek była 12, mam jeszcze dobre 4 godziny. Postanowiłam posprzątać mieszkanie i sprawdzić czy nie zalegam z rachunkami, muszę znaleźć pracę. Nie mogę siedzieć ciągle na głowach rodziców. Mimo iz próbowałam pozbyć się z głowy obraz Lou, który proponuje mi koncert,a potem na niego nie przychodzi, nic nie daje rady go pokonać. Z  przemyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi, nie spodziewałam się żadnych gości.
- Cześć Elli - poczułam cmoknięcie w policzek i już zamykałam drzwi za moim gościem
- Harry, mogę wiedzieć co tutaj robisz? - byłam nie tylko wściekła, ale i też zdezorientowana
- Jestem, Lou mówił że się nie odzywasz, to wpadłem
- Co robię? Przepraszam, możesz powtórzyć bo chyba mi sie przesłyszało!
- No podobno nie rozmawiacie od koncertu, z tego co wiem. Coś nie tak, pobladłaś.. - patrzał na mnie ze smutkiem i poruszeniem, a ja jedynie miałam ochotę spotkać Tomlinsona i wbić moja pięść w jego twarz, tak żeby ślad pozostał do końca jego zasranych dni!
- To on był na tym koncercie? Bo mam wrażenie, że byłam na nim sama bo książę Louis Tomlinson nie zamierzał nawet napisać smsa, że go nie będzie! AH! I dlaczego się nie odzywam? Myślałam że sms, który mu napisałam da mu do zrozumienia, że nie chce mieć z nim nic wspólnego! Od początku wiedziałam, że dobrze zrobiłam i nie wpakowałam się w to udawanie pary - wykrzyczałam się, i złość trochę mi przeszła, Harry stał z otwartymi ustami jakby czekał na to aż złapie w nie muchę.
- Ja już nic nie rozumiem, on udaje załamanego, że od koncertu nie macie kontaktu, że pewnie się Ci nie podoba, że jest najgorszy - wymieniał, myślałam że nigdy nie skończy - a ty mi mówisz, że nawet nie pojawił się na koncercie. Dobra, więc jak tak będzie robił to zabieram Cię właśnie na drinka!
- Harry po pierwsze to nie ma nawet 16, po drugie umówiłam się z mamą!
- Po pierwsze, to możemy poczekać, a po drugie to ja chętnie poznam Twoją mamę, i kawy też się napiję! - jest niemożliwy, szybko poszłam przeprać się by wyglądać jak człowiek, poprawiłam makijaż, w szafki zabrałam jeszcze tylko okulary przeciwsłoneczne i byłam gotowa do wyjścia.

Po 20 minutach spędzonych w samochodzie, dojechaliśmy na miejsce. Moja mama siedziała już przy naszym ulubionym stoliku przy oknie i rozmawiała z kelnerką kawiarni.
- No, no powiem Ci, że Twoja mama wygląda tylko nieco starzej niż ty, nie wiem czy będę potrafił oprzeć się takiej kobiecie - Harry poruszał zachęcająco brwiami - już wiem po kim jesteś taka śliczna złośnico! - zaśmiałam się wyobrażając sobie swoją minę jak mówił że moja mama to dobra laska.
- Zajęta, dla Ciebie zajęta do końca Twoich dni! - zaśmiałam się ponownie gdy wchodziliśmy do kafejki, podeszliśmy do stolika a ja lekko pocałowałam mamę w policzek.
- El! Mogłaś mówić, że przedstawisz mi dziś swojego chłopaka, zabrałabym tatę!
- Teoretycznie nie jestem jej chłopakiem - Harry wziął dłoń mojej mamy i złożył na nim delikatny pocałunek
- Teoretycznie nie, a więc praktycznie to?
- Praktycznie to jesteśmy tylko znajomymi, Pani córka woli spotykać się z moim przyjacielem - posłał jej uśmiech wielkości banana, jakby to miało coś pomóc!
- Nie prawda, nie spotykam się - odparłam i zdzieliłam Hazze - jego przyjaciel jest największym idiotą na świecie, i nie zamierzam się z nim widywać!
- Nie wnikam - napomknęła moja mama - ale ja Cię chyba chłopcze znam! Kuzynka Eleanor, Lizzy ma ściany całe wyklejone Twoją twarzą, jesteś chyba jakimś gwiazdorem, którego kochają nastolatki? - no i zaczeła się rozmowa o zespole, o tym jak radzi sobie w tym wielkim świecie, a przepraszam gdzie czas dla mnie mamo? Od czadu do czasu wtrąciłam kilka słów. Nawet nie wiem kiedy z 16 zrobiła się 19, a rozmowa moich towarzyszy wcale nie miała dobiec końca.
- Eh Harry, jesteś na prawdę miłych chłopcem, może nadejdzie jeszcze czas i spodobasz się mojej małej córeczce - Alice poklepała go po ramieniu - niestety ja sie muszę już zbierać, miło było poznać  - zebraliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy z lokalu, odprowadziłam mamę wzrokiem, a sama wsiadłam do wozu Stylesa, błagając go w myślach by już odwiózł mnie do domu.
- To co lecimy na drinka kochana?  - chyba sie przeliczyłam. Po przyjechaniu do wybranego lokalu spędziliśmy w nim bliżej nie określoną ilość godzin, śmiejąc się i pijąc na umór. Po przypływie procentów w naszych organizmach, Harry postanowił wrzucić nasze wspólne zdjęcie na Twittera, co dopiero miało rozpętać burze, której nikt nie chciał.

***
I jak kochani? Wiem, że to nie jest wymarzony rozdział, ani długi ani ciekawy, ale główny wątek zacznie sie w następnym rozdziale obiecuję!!
1. Jak myślicie dlaczego Lou okłamuje chłopaków?
2. Czy Harry czuje cos do Elki?
3. Chcecie poznać bliżej rodziców El?

Święta, święta!

Wiem że już jest ostatni dzień świąt, a nowego rozdziału jak nie było tak nie ma, ale! Obiecuje że jeszcze dziś pojawi się on tutaj, mam już napisaną połowę, lecz braku czasu jeszcze go nie skończyłam! Chciałam złożyć też Wam życzenia, na świąteczne może już za późno, ale zdecydowanie dla moich czytelniczek upojnych chwil z każdym opowiadaniem, zaskakujących wątków i spełnienia marzeń (wiem że pewnie 99,9% to spotkanie 1D na żywo, nie tylko w wyobraźni) więc tego tez Wam życzę. Innym pisarkom wielu udanych rozdziałów, weny i publiczności która doceni Wasza pracę z całych sił!
Dziękuję za ponad 700 wyświetleń bloga i za każdy komentarz!
CAŁUJĘ, ROZ :*

wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 3.

Siedziałam w ogrodzie chłopaków razem z małą Emmą na kocu i pozwalałam słońcu delikatnie ogrzewać moją twarz. Zdecydowanie tego było mi trzeba, spokoju, świeżego powietrza i dobrego towarzystwa.
- Powiedz mi El, dlaczego akurat wybrałaś dietetykę? -  z zadumy wyrwał mnie Harry, który był przed chwilą w domu by przynieść coś do picia - dlaczego nie chciałaś rozwijać swojego telnetu do fotografii?
- Trudno powiedzieć, wiem że będąc dietetykiem mam duże szanse na znalezienie pracy. Fotografia jest dla mnie czymś co może oderwać mnie od rzeczywistości, jest krainą w której zamykam się wtedy kiedy potrzebuję czasu na przemyślenia, lub mam ochotę zrobić coś wartościowego.
- Widziałem chyba wszystkie zdjęcia jakie udało Ci się wstawić na twittera, są przepiękne Eleanor. Jeżeli tylko będziesz miała chęć na chwileczkę zapomnienia, to zadzwoń chętnie zostanę Twoim modelem - zaśmiałam się i wzięłam aparat w dłonie, nakierowując obiektyw na Stylesa trzymającego małą Emm na kolanach pstryknęłam kilka prze uroczych kadrów. Byli nawet do siebie podobni, Harry wyglądał jak starszy brat, opiekujący się swoją siostrą, te loczki i uśmiechy wyrażały milion słów na sekundę. Zrobiłam też jedno zdjęcie nam, razem.
- Louis miał rację że lubisz dzieci.
- Zabrzmiało to trochę groźnie, nie chce być uważany za pedofila - skrzywił się, pokręciłam lekko głową i zabrałam się za dalsze robienie zdjęć - widzisz, wiedziałem że będziesz chciała robić zdjęcia właśnie mi! - jest cudownym, pogodny chłopakiem, zdecydowanie chętnie będę spędzała z nim czas częściej.

Przez kolejne 20 minut nie odezwałam się ani słowem, potrzebowałam odpoczynku. Wygodnie lezałam na kocu i słyszałam tylko wygłupy moich towarzyszy.
- Louis sie w Tobie zakochał.
- Jak to? Do mnie mówisz? - to jest przecież niemożliwe, podniosłam okulary przeciwsłoneczne z moich oczu i spojrzałam na zmieszanego Hazzę. Znałam ich tylko 3 dni, cholerne 3 dni. Trudno tu mówić o jakimkolwiek lekkim kontakcie. To jest niemożliwe.
- A widzisz tu kogoś innego niż Emmę? No bo chyba nie do niej mówię? Tak, do Ciebie głuptasie - posłał mi uśmiech - znam Lou od kilku już lat i wiem, że jak ktoś mu się spodoba, wystarczy kilka dni żeby obdarzył go uczuciem. Sama wiesz, że gdyby łatwo się w coś angażował, nie myślał by o załatwianiu fałszywego związku, bo pewnie byłby już w 500 innych, prawdziwych. Wiem, że dla niego propozycja tego wyimaginowanego związku to była szansa na zbliżenie się do Ciebie, i rozkochanie w sobie. Lecz w końcu poszedł po rozum do głowy i zrobił to tak jak powinien, po prostu zaprosił Cię na spacer. Musisz wiedzieć, że Tomlinson nie jest częstym randkowiczem, musisz być dla niego bardzo wyjątkowa. Zresztą mu się nie dziwie, chyba każdy z zespołu przyzna mu rację. No może oprócz Liama bo on jest zabójczo zakochany w Dan, ale masz w sobie coś co przyciąga wszystkich do Ciebie. - zamurowało mnie, przysięgam że nie wiem co powiedzieć. Co mam zrobić z tym, że nie pojmuję iż można tak szybko coś do kogoś poczuć, nie rozumiem facetów z każdą minutą co raz bardziej. 
- Dzięki Harry - tylko to udało mi się powiedzieć
- Zabieram Emmę do domu, na lody. A ty przygotuj się, bo w naszą stronę idzie nasz Romeo - cholera, co mam zrobić żeby przyjąć obojętny stosunek, żeby nie myśleć o tym co powiedział mi przed chwilą chłopak.  Położyłam się tak jak wcześniej, przed usłyszeniem tej zaskakującej informacji. Słyszałam zbliżające się kroki i za chwilę poczułam leżącego obok mnie Lou.
- Jesteś bardzo leniwa - odwróciłam głowę w jego stronę i spojrzałam w jego śliczne niebieskie oczy, już wiem dlaczego fanki zachwycają się tym magicznym spojrzeniem. Nie mogłam się już na niczym skupić, wpatrywałam się w ten malutki ocean i w głowie słyszałam w kółko tylko dwa słowa, Louis, zakochał, Louis, zakochał, Louis, zakochał. - halo El, wszystko w porządku? - ocknęłam się i posłałam mu uśmiech.
- Tak, tylko trochę się zamyśliłam.
- W sumie to miałem Ci coś powiedzieć, ale dopiero teraz mi się przypomniało - o nie, przeklinam dzień w którym spotkałam Dan, przeklinam dzień w którym musiałam mieć ochotę wypić kawę w tamtej kawiarni - słuchałem całej płyty tego zespołu co znalazłem w Twoim ipodzie, musze przyznać że jest niesamowita
- Tak, masz rację - odetchnęłam z ulgą, przynajmniej teraz nie musiałam zmierzać się z wyznaniem.
- I tak się składa że kupiłem dwa bilety na ich koncert we wtorek - wyszczerzył się do mnie i pokazał mi swoje dwie zdobycze - i tak sie jeszcze składa że jeden jest dla Ciebie, wiem że Emma wraca do mamy w poniedziałek, a we wtorek jesteś wolna po zajęciach, więc nie masz wyjścia - wytrącił mi wszystkie argumenty, ale opuszczenie koncertu byłoby największa głupotą. Biletów nie było już dwa dni po ich wystawieniu, a ja tak bardzo chciałam zobaczyć ich na żywo.
- Dziękuję, nie musiałeś - podniosłam się i złożyłam na jego czole całusa, popierałam się na dłoniach nachylając nad jego twarzą i wpatrywałam znów w jego tęczówki. Szybko opamiętałam i znów leżałam twarzą do nieba.
- Ale chciałem, tez zespół będzie mi kojarzył się z Tobą, nie wyobrażam sobie innej osoby na Twoim miejscu Eleanor. Zresztą załatwić te bilety było tak trudno, że powinienem dostać chyba drugiego buziaka
- Marzenie - ostatni raz spojrzałam na chłopaka i wstałam - chodź do domu, musze sprawdzić co się tam dzieje i czy Harry jeszcze żyje, albo czy Emma jest cała. 

Spojrzałam na kanapę w salonie, Hazza uroczo spał na sofie a obok niego mała Emm. No tak, 5-cio godzinna zabawa spowodowała właśnie taki efekt. 
- Mówiłem że lubi dzieci - szepnął do mojego ucha Lou, był zdecydowanie za blisko mnie,
- Wiem, dziś wspomniałam nawet Twoje słowa. W takim razie chyba czas już na nas, nie chce żeby mała rozespała się tu do końca, bo potem całą drogę będzie mi marudzić. Mógłbyś nas odwieźć do domu?
- Oczywiście pójdę tylko po kluczyki - szybkim krokiem skierował się do swojego pokoju, a ja delikatnie przykucnęła przy brzegu kanapy. Przypatrywałam się spokojnym twarzom śpiących potworów i uśmiech sam wpłyną na moją twarz. Nigdy nie widziałam Harrego z tak bliska, był naprawdę przystojny, a jego oku dodawały mu chłopięcego uroku, wpatrywałam się tak w niego chwilę i wyswobodziłam malucha z jego objęć. 
- Dlaczego zabierasz mi moją kruszynkę - powiedział delikatnie rozchylając powieki i zrobił smutną minę
- Kruszynka musi iść spać do siebie - odpowiedziałam się i lekko nad nim nachyliłam, pocałowałam go w policzek. - dobranoc kruszynko dwa!
- Dziękuje kruszynko trzy - wysłał buziaka w przestrzeń  i bez problemu ponownie zapadł w sen.
- Jesteście z Harrym chyba bardzo blisko co? - nagle za moimi plecami pojawił się Tomlinson, o nie jeszcze tego mi brakowało.
- Jest cudownym towarzyszem do rozmowy, i zachowuje się mniej więcej jak Emma, z tym że jest od niej jakieś 16 lat starszy - posłałam mu uspokajające spojrzenie, patrzył na mnie pełny nadziei.
- Bardzo dobrze, znaczy eee... To dobrze że masz do niego taki stosunek, w sensie eee... że sie lubicie.

Powrót do do mu trwał niecałe pół godziny, siedziałam wygodnie co jakiś czas zerkając na Lou, był skupiony na drodze i podśpiewywał pod nosem piosenkę One Republic. I see this life, like a swinging vine, swing my heart across the line, in my face is flashing signs.
Gdy pojechaliśmy pod dom wysiadł i wziął Emmę na ręce, w mieszkaniu delikatnie odłożył ja do mojego łóżka. 
- Dziękuję za dziś - odpowiedział i nerwowo przeczesał włosy dłonią
- Ja też dziękuję i za zaproszenie, to na prawdę za dużo, ale nie potrafię Ci odmówić
- Wiesz po prostu że odmowy nie przyjmuję - przybliżył dłoń do mojej talii i po chwili delikatnie mnie przytulił - na mnie juz czas - szepnął nadal trwając w uścisku, wymawiając słowa w moje ramię - do zobaczenia Eleanor.
Potem słyszałam już tylko jego kroki na zimnej klatce, zamknęłam za nim drzwi i poszłam zaparzyć sobie herbaty. Co się ze mną dzieje, nie potrafię przestać wspominać jego oddechu na moim ramieniu, nie mogę przestać myśleć też o moich ustach na policzku Hazzy. Jestem nienormalna.

***
TADAAA!!!!
wiem że nie spodziewałyście się rozdziału dziś, ja też nie planowałam że dodam go dziś, nie planowałam nawet że go dziś napisze. Wyszło jak wyszło, ale nagle włączyłam to okno i zaczęłam pisać, miał być tylko początek. Ale nie mogłam przestać, i tak bardzo chciałam się z Wami podzielić tym rozdziałem, że dodaje go dziś! Nie jest może zbyt idealny, długi też nie, ale jest dodany dzień po dniu! Więc chyba możecie mi wybaczyć. Mam kilka pytań do Was, a więc. 
Piosenka One Republic: 

  1. Czy wolicie El+Lou czy też El+Hazza
  2. Pisać rozdziały tez jako Lou, lub inny bohater?
  3. Jak myślicie co wydarzy się na koncercie?
Ściskańsko! :*
Zostałam również nominowana do Liebster Award, przez autorkę bloga dziewczyna-z-venus, za co serdecznie jej dziękuję i doceniam:)
1. Ulubiona postać z bajki?
Hmm, chyba Prosiaczek z Kubusia Puchatka, do tej pory trzymam maskotkę z jego podobizną w pokoju!
2. Piosenka, której najczęściej słuchasz, to...?
W sumie jest ich tak wiele, że nie potrafię chyba wybrać jednej więc niech będzie Ellie Goulding - Lights, dziś słuchałam jej pisząc rozdział:)
3. Gdzie chciałabyś zamieszkać?
Kraków, jeżeli chodzi o obce miasto to może Oxford.
4. Wymarzona randka?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
5. Opowiadanie, które poleciłabyś innym...?
Zdecydowanie http://nosmilenolove.blogspot.com, pozdrawiam i przesyłam buziaki dla autorki!
6. Jak najczęściej spędzasz wolne dni?
Zazwyczaj piszę, albo robię zdjęcia, często też przesypiam wolny czas:(
7. Gdybyś mogła wręczyć Grammy artyście/artystce, który/a jescze tej statuetki nie dostała, kto by to był?
Nie jestem pewna czy Ellie dostała Grammy, ale chyba nie? Więc wybieram Pannę Goulding!
8. Ulubiony film/serial?
Pamiętniki Wampirów, a z filmów to chyba Closer z Nataliee Portman
9. Twój idol?
Nie potrafię się zdecydować, cenię wiele osób:)
10. Co najbardziej chciałabyś dostać pod choinkę?
Szczęśliwych czytelników!
11. Jaką cechę w sobie najbardziej lubisz?
Nigdy się nie poddaję, nie można przestać walczyć o marzenia!

Nominację dodam na dniach i pytania dla Was również:) Miłego jeszcze raz :*!


poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 2.

- Nie zgadzam sie - powiedziałam stanowczo i podniosłam się z fotela
- Myślałem że się zgodzisz - szepnął Lou, wstał i szybko wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami. Myśli że przez jego zachowanie zmienię zdanie? Wielkie mi halo. Wiem iż podjęłam najlepszą decyzję.
- W takim razie przepraszamy za zajęcie czasu, ja już niestety też muszę lecieć - odprowadziłam Paula do drzwi i wróciłam do Dan.
- Danielle, jaa...
- Proszę nie tłumacz się, zrobiłaś to co uważałaś za słuszne, Louis nie powinien tak reagować, przecież praktycznie się nie znacie. - rozmawiałyśmy jeszcze dobre dwie godziny, przez co zapomniałam zupełnie o zaistniałej sytuacji. W momencie gdy drzwi zamknęły się za Dan, przed oczami miałam złą twarz Lou. Przestań się martwić, przecież nawet się nie znacie, co Cie interesuje jakiś Tomlinson?
Rozsiadłam się na bordowej kanapie, sięgnęłam po ipoda i włączyłam płytę The Neighbourhood, nie wiem w którym momencie zasnęłam.

Dzwonek do drzwi. Leniwie otwieram oczy, patrze na zegarek, 16:04. Kto może odwiedzać mnie o tej porze. Ciągnąc za sobą nogami, poszłam otworzyć drzwi.
- Ja tylko chciałem..
- Lou - powiedziałam wrogo spoglądając na mojego gościa - co tylko chciałeś, człowieku nie znam Cię i nie zgodzę się na Twój układ rozumiesz? Znajdź sobie dziewczynę w normalny sposób, a nie bez żadnego starania od tak każesz komuś ją udawać. Podziwiam to, że w ogóle masz ochotę imitować coś co jest jedną z najważniejszych rzeczy w życiu!
- Poczekaj - przed moimi oczami znalazł się piękny bukiet róż, znad którego wystawała tylko głowa Louisa z wielkim, szczerym uśmiechem - chciałem Cię przeprosić i zacząć wszystko od początku, mogę wejść?
- Tak proszę - odebrałam od niego prezent i wstawiłam kwiaty do wazonu, są cudowne - więc?
- Wiem, że nie powinienem był u przychodzić z menadżerem, on też nie powinien tytaj być, chodzi o to, że przemyślałem sobie wszystko. Masz stu procentową racje,  nie chce nic imitować. Dlatego chciałbym Cie zabrać teraz na spacer, nie po to żeby na siłe pokazać światu że z kimś się spotykam. Chce Cię poznać El, bo od momentu kiedy Harry powiedział o Twoim pięknym imieniu, nie mogę przestać myśleć o Twoich różowych policzkach - co prosze, dlaczego on to robi? Nie wiem dlaczego, wyczuwam w tym postęp, pewnie chce mnie tylko na to nabrać bym zaczęła się z nim spotykać, ale to nadal będzie fejk. Druga strona jednak krzyczała we mnie, idź, sprawdź!!
- A co jeżeli to próba przekonania mnie do tego bym zgodziła się udawać Twoją dziewczynę?
- Jeżeli tak uważasz, to nic tu po mnie - odwrócił się i zaczął kierować się w stronę drzwi.
- Tomlinson, poczekaj, przecież muszę się ubrać, bo dopiero wstałam.
- Wiedziałem, że się zgodzisz - posłał mi zwycięski uśmiech, rozsiadł na kanapie i zaczął przeglądać mojego ipoda. Szybo pobiegłam do mojego pokoju, wyszukałam odpowiedniego stroju, poprawiłam makijaż, a włosy rozpuściłam, by mogły żyć swoim życiem. Do kieszeni kurtki wrzuciłam tylko telefon i portfel. Wchodząc do pokoju ujrzałam Louisa ze słuchawkami na uszach, słuchającego piosenkę której słuchałam podczas snu.
- Świetna piosenka nie? - powiedział, wstał i podszedł do mnie.
- Dziś moja ulubiona
- Moja też - wyszczerzył się i oddał mi ipoda

- Powiedz mi co lubisz robić oprócz wypełniania tabelek na studiach - drażnił się ze mną, po tym jak powiedziałam mu że, nienawidzę obliczać ilości kalorii,przez 8 godzin w czwartki. Szliśmy przez park, w którym chyba byliśmy zupełnie sami, słońce ogrzewało nasze twarze, a rozmowa ciągnie się już od godziny.
- Odwal się od moich tabelek, lubię robić zdjęcia, i czytać.
- To zrób mi jakieś teraz - wyjął swój telefon, podał mi go, oparł się teatralnie o drzewo i stał w bezruchu.
- Jesteś nienormalny, ale dobra mogę je zrobić jak tak bardzo chcesz.
- Żartowałem, ale możemy zrobić sobie zdjęcie razem
- Nie, nie możemy - spojrzałam na niego z politowaniem i zakryłam twarz dłońmi.
- Dlaczego?
- Bo ja nie lubię zdjęć.
- To polubisz - podszedł do mnie i rękę z telefonem podniósł na wysokość naszych twarzy - i tak masz na sobie okulary, najlepszej części Twojej twarzy nie widać - dodał naburmuszony.
- Odezwał się chłopak, który sam ma je na nosie!
- Calder uspokój się bo zaraz zrobię Ci gorsze - zaśmiałam się, on jest na prawdę miły, inteligentny i wydaje się nie czerpać z tego korzyści, jak na przykład rozgłos w prasie. Przez cały spacer nie spotkaliśmy ani jednego fana, ani paparazzi. Dużo mówił o sobie, dużo pytał, chciał wiedzieć wszystko na mój temat. Pytał o rodziców i wiele innych rzeczy.
- Eleanor? Chcesz jutro do nas wpaść? - już chciałam się na to zgodzić, lecz przypomniałam sobie, że od jutra mam pod swoją opieką 4-letnią córkę mojej sąsiadki, Emmę. I to przez całe 3 dni.
- Niestety nie mogę, opiekuję się jutro córką sąsiadki.
- A w niedziele?
- To samo - odpowiedziałam posyłając mu przepraszający uśmiech.
- To będę po Was jutro o 12, Harry bardzo lubi małe dzieci.

***
Rozdział 2, niestety dzień później niż planowałam, za co bardzo przepraszam! Jest również krótki, wiem:( Obiecuję 3 rodział będzie długi, treściwy i zaskakujący! Jak się podoba? Dziękuję za każdy komentarz, i wejście, jest ich już prawie 250! WOW! Dziękuję tez za dodawanie do obserwowanych:*
Uwielbiam Was dziewczyny! 
piosenka z rozdziału http://www.youtube.com/watch?v=LrWwtU7iyl0

środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 1.

10 godzin, 10 godzin na pieprzonej uczelni, przeklinam dzień w którym postanowiłam iść na studia, przeklinam ten dzień, przeklinam Pana Browna za milion tabelek z zawartością kaloryczną, przeklinam wszystko. Idę prosto przed siebie i wchodzę do mojej ulubionej kawiarni Moly's Coffee, macham do kasjerki i szybko zamawiam latte macchiato i ulubione ciasto czekoladowe. Rozglądam się za ulubionym miejscem, które okazuje sie wolno i szybko biegnę w jego stronę, zrzucam z siebie płaszcz i rozsiadam się w wygodnym fotelu, cierpliwie czekając na zamówienie. Przymykam oczy, próbuje zebrać myśli i zaczynam cieszyć się z jutrzejszego piątku, przede mną 3 dni wolnego, bez żadnych zobowiązań, bez spotkań, bez głupich ćwiczeń i tabelek.
- El! - do moich uszu dobiega krzyk kobiety, odwracam głowę i dostrzegam Daniel z jej chłopakiem, którego nie miałam okazji nawet poznać. Długo nie miałyśmy kontaktu przez moją wymianę do Paryża, posyłam jej uśmiech i macham przyjaźnie - Chodź do nas szybko! - podchodzę do stolika i od razu przytulam dziewczynę.
- Danielle, miło Cię widzieć - ściskam ją mocno i czuje ciepło na sercu, brakowało mi jej, a nawet nie odezwałam się po powrocie - przepraszam że nie odezwałam się po powrocie z Francji, dziś siedziałam 10 godzin na uczelni i tak jest dzień w dzień, nie mam czasu nawet iść do toalety
- Daj spokój, nie masz powodu żeby się tłumaczyć. Pozwól że przedstawię Ci mojego chłopaka, to jest Liam, Liam to Eleanor. W podstawówce byłyśmy nierozłączne, aż do liceum potem nasze drogi się trochę rozeszły, ale musimy postarać się żeby wrócić do starego kontaktu - przyglądałam się mu dłuższa chwilę, podałam dłoń i posłałam delikatny uśmiech, był przystojny, ale to wiedziałam wcześniej, jest jednym z członków One Direction. Lecz na żywo robi większe wrażenie, niż na słodkich, cukierkowych plakatach dla 12-sto latek.
- Miło mi Cię poznać Eleanor, Dan wiele mi o Tobie opowiadała. Usiądź z nami, chętnie dowiem się też co wyprawiała moja dziewczyna, a na pewno wstydziła mi się powiedzieć - widząc złą Dani, posyłającą groźne spojrzenie Liamowi mało nie wybuchłam śmiechem, pasowali do siebie idealnie, mam nadzieje że jest z nim szczęśliwa, usiadłam obok dziewczyny i otrzymałam swoje zamówienie. Po kilku minutowej rozmowie, brutalnie nam przerwano.
- Przepraszamy za spóźnienie.
- Wow, niech ktoś zapisze w kalendarzu, dużymi literami że Harry Styles przeprosił za cokolwiek - do naszego stolika dosiadło się dwóch chłopaków, podejrzewam że to reszta zespołu, odwróciłam wzrok powoli w ich stronę i zaczęłam mierzyć wzrokiem jednego i drugiego.
- Uhm, może ja przeszkadzam - zapytałam Dan z nadzieją w głosie
- Nie kochanie, nie przeszkadzasz i mam nadzieje że jeszcze troche z nami posiedzisz, a te głupki w końcu się przedstawią - wyczekująco spojrzała na nowych gości Moly's.
- Oh, przepraszam najmocniej, jestem Harold Styles, dla przyjaciół Harry, możesz zostać nią w każdej chwili - w dziwny sposób poruszał brwiami - a mój niewychowany kolega to..
- Louis Tomlinson - przerwał zdanie Harremu i podał mi dłoń.
- Miło Was poznać, Eleanor Calder.
- Eleanor! Przepiękne imię, dla przepięknej dziewczyny - loczki na głowie Harrego lekko podskoczyły, a on przybliżył swoje krzesło do mojego i uniósł moją dłoń do swoich ust i złożył na niej pocałunek. Jak Boga kocham, parsknęłam śmiechem.
- Harry, jesteś idiotą - szturchnął go Lou - dobrze więc to ty jesteś tą dziewczyną, która ma być moją dziewczyną tak? - Nie zrozumiałam pytania, halo? Czy tylko mój mózg już tak źle pracuje, czy on nie potrafi zadawać pytań?
- Przed chwilą wypomniałeś Harremu że jest idiota, a teraz sam próbujesz podrywu?
-Li to nie ona - zaczęła tłumaczyć mu Dan - Alexa się spóźnia, El to moja stara przyjaciółka i nie ma nic wspólnego z dzisiejszym spotkaniem - Halo? Siedzę tu nadal? I kompletnie nie wiem o czym mówicie? Chyba nie chce wiedzieć.
- Muszę się już zbierać, przepraszam - wstałam i zaczęłam zakładać płaszc najszybciej jak potrafiłam, nie rozumiem całej tej sytuacji, a wyjście stąd będzie najlepszym rozwiązaniem jakie udało mi się wymyślić
- Danielle, mam nadzieje że masz nadal mój numer, czekam na telefon, musimy sie spotkać. Chłopaki miło było Was poznać, Liam Ciebie mam na celowniku - palcami strzeliłam w niego, jak przy użyciu pistoletu, przytuliłam przyjaciółkę i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia.
- Miło było Cie poznać Eleanor Calder! - za sobą usłyszałam krzyk Harrego i śmiech Dan.

Podmuchy wiatry lekko muskały moją Twarz, jak na maj było naprawdę zimno. Powoli kierowałam się do domu, nie myśląc o niczym innym jak o moim ciepłym łóżku.

Z objęć Ryana Goslinga w moim śnie wyrwał mnie głos Elizy Dolittle, śpiewającej You & I. "Danielle". Moją prośbę o kontakt wzięła sobie chyba zbyt mocno do serca.
- Cześć Dan, co słychać?
- Jesteś może w domu, mam do Ciebie jedną sprawę - mówiła tajemniczo, a w tle ktoś ponaglał ją mówiąc ciągle 'i jak?' - mogłabym wpaść nawet zaraz, to bardzo ważne.
- Oczywiście, tylko dopiero wstałam i potrzebuje pół godziny na szybki prysznic.
- Dziękuję, w takim razie będę za pół godziny.
Ledwo podniosłam z łóżka, które nadal wołało mnie do siebie. Szybki prysznic i będę pobudzona. Weszłam do kabiny odkręciłam gorącą wodę i stanęłam pod natryskiem, 5 minut, 10 minut, cholera jak można zasnąć na stojąco? Szybko wyszłam widząc moje pomarszczone już palce od wody. Włożyłam na siebie moją ulubioną sukienkę w kwiaty 'po domu' i zaparzyłam kawę. Wracając jeszcze na chwile do łazienki, zdjęłam ręcznik z głowy i pomachałam głową jak prawdziwa lwica by lekko ogarnąć mokre jeszcze włosy. Dzwonek do drzwi.
- Hej Dan - otworzyłam je z szerokim uśmiechem, który zniknął po kilku sekundach - i Louis i Liam i jeszcze Pana nie znam. Cholera, znów nie wiem o co chodzi.
- Przepraszam, zaraz wszystko Ci wyjaśnię - odpowiedziała tylko ze skruchą
- Witaj Eleanor - o jak miło, Pan zna moje imie - nazywam się Paul i jestem menadżerem chłopaków, mam dla Ciebie propozycję, ale przed tym musisz obiecać, że będzie ona objęta tajemnicą.
- To może wejdziecie do salonu? - zaproponowałam i ruszyłam w jego stronę - Kawy?
- Ja poproszę - powiedziała Dan robiąc minę małego , nadal przepraszającego szczeniaczka.
- Przepraszam na chwilę, zaraz wrócę i wyjaśni mi Pan o co chodzi - poszłam w stronę kuchni, szybko zrobiłam to co miałam i wróciłam do moich gości - przepraszam za swój wygląd, nie byłam przygotowana na taką wizytację.
- Dla mnie sie tak nie stroi - zaśmiała się Dani
- A więc Panno Eleanor, jeżeli zgodzi się Pani na utrzymanie całkowitej tajemnicy, będę mógł przejść do konkretów - spojrzałam na niego wyczekująco, jednocześnie pokazując że zamykam buzie na kłódkę, Louis widząc to zaśmiał się lekko, ale zaraz spoważniał  - Przede wszystkim chodzi o zespół, a raczej o jego reputację. Nie wiem czy słyszała Pani o tym, że niektórzy z członków naszego zespołu posądzeni o to że są homoseksualni - co on pieprzy, w co ja się wpakowałam - wczoraj gdy spotkała Pani moich podopiecznych, mieli oni zaplanowane spotkanie, lecz potencjalna kandydatka niestety się wycofała - Z CZEGO ? ZACZYNAM SIĘ DENERWOWAĆ - a mianowicie, sprawa polega na tym, iż udawałaby Pani dziewczynę jednego z członków naszego zespołu, przez pewien okres czasu, na razie nie mogę konkretnie sprecyzować jak długi.
- Aha - to tylko tyle na razie udało mi się odpowiedzieć, na ta nierealną, dziwną, głupią, idiotyczną i Bóg wie jeszcze jaką propozycję Paula - udawać to znaczy?
- Spotykać się, pozorować związek, żeby prasa miała o czym od czasu do czasu dyskutować - mówił o tym tak otwarcie jakby to była jakaś oczywista sprawa, no bo przecież każdy teraz tak robi, dlaczego ten 'członek' nie może znaleźć sobie po prostu dziewczyny i po problemie! TADA!
- A jeśli mogę zapytać, to kto jest tym członkiem? - Lou pomachał do mnie delikatnie i posłał promienny uśmiech - o matko jedyna...
- Coś nie tak ze mną? - chyba zdenerwowałam go swoim komentarzem.
- Nie nic, do kiedy mam czas na zastanowienie?
- Teoretycznie to do teraz - odpowiedział Paul
- A praktycznie?
- Możesz mieć 5 minut jak bardzo chcesz - ironiczny uśmiech, to lubię!
- Dan co o tym myślisz? - milczy, milczy milczy, dlaczego nie chce mi nic powiedzieć - Danielle Peazer!
- Zrobisz co uważasz, ja próbowałam ich powstrzymać, ale Harry wspomniał o Tobie jak rozmawialiśmy rano z Paulem, co go zainteresowało. Lou spodobał się ten pomysł i nic nie mogłam z tym zrobić.
- Mam z tego jakieś korzyści?
- A nie wystarczy Ci to że będziesz laską najprzystojniejszego członka One Direction? - mrugnął do mnie, że niby to ma mnie przekonać?
- Cudownie!
- El, no proszę, no proszę, zrobię wszystko. Wiem że się prawie nie znamy, ale to nic. Poznamy się, pójdziemy na kolację, będzie romantycznie. Dam Ci kwiaty i odwiozę do domu, a potem wejdę na herbatę i zostanę też na śniadanie.
- Zabawne - myśl Calder, myśl co zrobić? W sumie co Ci zależy na jakimś One Direction, możesz po prostu odmówić i po sprawie, w mojej głowie trwała istna bitwa myśli, a mi zostało 40 sekund na podjęcie decyzji.


***
Hej! Oto 1 rozdział, który zmieniał się w mojej głowie chyba milion razy. Za każdy błąd lub brak przecinka przepraszam najmocniej, z biegiem czasu na pewno wyrobie swój styl. Jak myślicie co zrobi Eleanor? Czy będzie ją tak łatwo przekonać do udawanego związku z Lou? 
Nadal czekam na informację na temat Waszych opowiadań! Pod tym postem:) 
Jeszcze jedno pytanie, wstawiać zdjęcia stylizacji głównej bohaterki? 
Komentarze =  Mój uśmiech na twarzy i wena, duuużo weny!
Całuję, Rozi



.

wtorek, 3 grudnia 2013

Prolog.

- Mamo! - krzyknęłam wchodząc do mieszkania rodzicielki, pośpiesznie zdjęłam sandałki i weszłam do salonu.
- El kochanie, cudownie że Cię widzę! Twój ojciec jest w pracy, a ja siedzę sama i nawet nie mam się do kogo odezwać, jeszcze niedawno szłaś pierwszy dzień do szkoły, a teraz przyciągnąć Cie do domu to jakaś czarna magia - spojrzałam na swoją ukochaną mamę i posłałam jej uśmiech - co Cie do mnie sprowadza?
- Wczorajszy dzień był istną tragedią, muszę się komuś wygadać, padło na Ciebie. - mój humor zmienił się w 5 sekund, nawet to że jestem w bezpiecznym miejscu, daleko od niego już nie pomaga.
- Co się stało mała? - mama poklepała miejsce na kanapie, po czym szybko na niej usiadłam i ciężko wzdychając, wtuliłam się w Alice. Postanowiłam zebrać myśli i powiedzieć jej wszystko od samego początku.
- Wczoraj rozmawiałam z ..

***
Hej kochani! Prolog jest kawałkiem któregoś z rozdziału, tylko tyle mogę na razie zdradzić, mam nadzieję że zachęci on Was do tego by dowiedzieć się z kim rozmawiała Eleanor :) Jeszcze dziś dodam kontakt do mnie i uzupełnię linki, czekam na Wasze opowiadania i komentarze:) Ściskam, Rozi


 


poniedziałek, 2 grudnia 2013

Kilka słów na początek.

Witam wszystkich w mojej historii!:) Przez czytanie i uzależnienie się od opowiadań ff (nie tylko na temat OD), postanowiłam wrócić do swojego starego hobby i zacząć przelewać wyobraźnie na klawiaturę! Opowiadania prowadziłam 2-3 lata temu, dużo ludzi powiedziałoby na ten temat sporo niemiłych rzeczy, wyśmiałoby to co robię i to co robią autorki ff, które czytam. Przecież mam już 18 lat, a zajmuję się snuciem nierealnej historii! Kochane dziewczyny, te które piszą, chcą pisać lub pisały, nie macie czego się wstydzić!

Ot tyle na wstępie, mam na imię Rozalia i zapraszam Was do mojego świata:)
Prolog powinien pojawić się tu jutro.
Chętnie przeczytam Wasze opowiadania, prosze o linki w spamowniku i wyjątkowo pod tym postem.
Całuję, Roz

Bohaterowie