czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 4.

Stałam przed klubem, w którym miał odbyć się koncert. Kolejka była ogromna. Zegarek pokazywał 19:32, a Lou nadal nie było. Cholera! Za 28 minut ma zacząć się koncert, a on nawet nie raczył napisać smsa że się spóźni. Jestem tak zdenerwowana, że mam ochotę wyrzucić bilet który zajmuje miejsce w mojej lewej dłoni. Nadeszła moja kolej do wejścia na hale. Koncert będzie kameralny, pomieszczenie nie jest duże, pomieści góra 200 osób. Stanęłam mniej więcej w 5 metrów od sceny, przy ścianie. Popijając powoli piwo, które kupiłam w barku klubu wpatrywałam sie ciągle w drzwi wejściowe. Nie było go.

Światła zgasły, poczułam nicość. Słysząc intro, które towarzyszy każdemu koncertowi przeszły mi ciarki. Światło powoli zaczęło jaśnieć, a ja lekko przymknęłam oczy słysząc dźwięki pierwszej piosenki i francuski monolog rozpoczynający piosenkę Female Robbery. Zapomniałam o tym, że jestem tu sama, zapomniałam że wystawił mnie chłopak, który wydawał mi się być kimś bardzo porządnym. Znów się na kimś zawiodłam. Kolejne piosenki przeżywałam co raz bardziej, słysząc kolejną cudowną nutę każdej z nich z moich oczu wypływały ukradkiem łzy. Zamykałam oczy by móc poczuć muzykę, która koi zmysły i duszę. Było pięknie. Nadszedł czas na ostatnią piosenkę, jeden z lepszych momentów mojego życia się kończy. Z nikim nie mogę dzielić tego uczucia jakie teraz mi towarzyszy. Pierwsze takty Afraid zaatakowały mój umysł, wyjęłam telefon i wyszukałam numeru Louisa, w momencie gdy wokalista wydał z siebie krzyk You're too mean, I don't like you. Fuck you, anyway. You make me want to scream at the top of my lungs. 
Szybko wpisałam go w treść smsa i wysłałam do Tomlinsona. Nigdy nie czułam się tak olana? Nawet nie wiem jak to nazwać. Koncert się skończył, byłam tak wyczerpana psychicznie i fizycznie również, że od razu wsiadłam do taksówki i wróciłam do domu.

Minęły dwa dni, ani jednego znaku życia. Może pomyślał że trudno będzie mnie nabrać na udawanie związku i dał sobie spokój? Zadzwoniłam do mamy i postanowiłam umówić się z nią na kawę.
- Kochanie, dla Ciebie zawsze mam czas, to może o 16, jak zwykle w Moly's Coffee?
- Cudownie, do zobaczenia!
Spojrzałam na zegarek była 12, mam jeszcze dobre 4 godziny. Postanowiłam posprzątać mieszkanie i sprawdzić czy nie zalegam z rachunkami, muszę znaleźć pracę. Nie mogę siedzieć ciągle na głowach rodziców. Mimo iz próbowałam pozbyć się z głowy obraz Lou, który proponuje mi koncert,a potem na niego nie przychodzi, nic nie daje rady go pokonać. Z  przemyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi, nie spodziewałam się żadnych gości.
- Cześć Elli - poczułam cmoknięcie w policzek i już zamykałam drzwi za moim gościem
- Harry, mogę wiedzieć co tutaj robisz? - byłam nie tylko wściekła, ale i też zdezorientowana
- Jestem, Lou mówił że się nie odzywasz, to wpadłem
- Co robię? Przepraszam, możesz powtórzyć bo chyba mi sie przesłyszało!
- No podobno nie rozmawiacie od koncertu, z tego co wiem. Coś nie tak, pobladłaś.. - patrzał na mnie ze smutkiem i poruszeniem, a ja jedynie miałam ochotę spotkać Tomlinsona i wbić moja pięść w jego twarz, tak żeby ślad pozostał do końca jego zasranych dni!
- To on był na tym koncercie? Bo mam wrażenie, że byłam na nim sama bo książę Louis Tomlinson nie zamierzał nawet napisać smsa, że go nie będzie! AH! I dlaczego się nie odzywam? Myślałam że sms, który mu napisałam da mu do zrozumienia, że nie chce mieć z nim nic wspólnego! Od początku wiedziałam, że dobrze zrobiłam i nie wpakowałam się w to udawanie pary - wykrzyczałam się, i złość trochę mi przeszła, Harry stał z otwartymi ustami jakby czekał na to aż złapie w nie muchę.
- Ja już nic nie rozumiem, on udaje załamanego, że od koncertu nie macie kontaktu, że pewnie się Ci nie podoba, że jest najgorszy - wymieniał, myślałam że nigdy nie skończy - a ty mi mówisz, że nawet nie pojawił się na koncercie. Dobra, więc jak tak będzie robił to zabieram Cię właśnie na drinka!
- Harry po pierwsze to nie ma nawet 16, po drugie umówiłam się z mamą!
- Po pierwsze, to możemy poczekać, a po drugie to ja chętnie poznam Twoją mamę, i kawy też się napiję! - jest niemożliwy, szybko poszłam przeprać się by wyglądać jak człowiek, poprawiłam makijaż, w szafki zabrałam jeszcze tylko okulary przeciwsłoneczne i byłam gotowa do wyjścia.

Po 20 minutach spędzonych w samochodzie, dojechaliśmy na miejsce. Moja mama siedziała już przy naszym ulubionym stoliku przy oknie i rozmawiała z kelnerką kawiarni.
- No, no powiem Ci, że Twoja mama wygląda tylko nieco starzej niż ty, nie wiem czy będę potrafił oprzeć się takiej kobiecie - Harry poruszał zachęcająco brwiami - już wiem po kim jesteś taka śliczna złośnico! - zaśmiałam się wyobrażając sobie swoją minę jak mówił że moja mama to dobra laska.
- Zajęta, dla Ciebie zajęta do końca Twoich dni! - zaśmiałam się ponownie gdy wchodziliśmy do kafejki, podeszliśmy do stolika a ja lekko pocałowałam mamę w policzek.
- El! Mogłaś mówić, że przedstawisz mi dziś swojego chłopaka, zabrałabym tatę!
- Teoretycznie nie jestem jej chłopakiem - Harry wziął dłoń mojej mamy i złożył na nim delikatny pocałunek
- Teoretycznie nie, a więc praktycznie to?
- Praktycznie to jesteśmy tylko znajomymi, Pani córka woli spotykać się z moim przyjacielem - posłał jej uśmiech wielkości banana, jakby to miało coś pomóc!
- Nie prawda, nie spotykam się - odparłam i zdzieliłam Hazze - jego przyjaciel jest największym idiotą na świecie, i nie zamierzam się z nim widywać!
- Nie wnikam - napomknęła moja mama - ale ja Cię chyba chłopcze znam! Kuzynka Eleanor, Lizzy ma ściany całe wyklejone Twoją twarzą, jesteś chyba jakimś gwiazdorem, którego kochają nastolatki? - no i zaczeła się rozmowa o zespole, o tym jak radzi sobie w tym wielkim świecie, a przepraszam gdzie czas dla mnie mamo? Od czadu do czasu wtrąciłam kilka słów. Nawet nie wiem kiedy z 16 zrobiła się 19, a rozmowa moich towarzyszy wcale nie miała dobiec końca.
- Eh Harry, jesteś na prawdę miłych chłopcem, może nadejdzie jeszcze czas i spodobasz się mojej małej córeczce - Alice poklepała go po ramieniu - niestety ja sie muszę już zbierać, miło było poznać  - zebraliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy z lokalu, odprowadziłam mamę wzrokiem, a sama wsiadłam do wozu Stylesa, błagając go w myślach by już odwiózł mnie do domu.
- To co lecimy na drinka kochana?  - chyba sie przeliczyłam. Po przyjechaniu do wybranego lokalu spędziliśmy w nim bliżej nie określoną ilość godzin, śmiejąc się i pijąc na umór. Po przypływie procentów w naszych organizmach, Harry postanowił wrzucić nasze wspólne zdjęcie na Twittera, co dopiero miało rozpętać burze, której nikt nie chciał.

***
I jak kochani? Wiem, że to nie jest wymarzony rozdział, ani długi ani ciekawy, ale główny wątek zacznie sie w następnym rozdziale obiecuję!!
1. Jak myślicie dlaczego Lou okłamuje chłopaków?
2. Czy Harry czuje cos do Elki?
3. Chcecie poznać bliżej rodziców El?

4 komentarze:

  1. Warto było czekać na taki rozdział :) Szczerze mówiąc to kompletnie się nie spodziewałam takeigo obrotu akcji! Byłam pewna, że Louis przyjdzie na koncert i razem z El będą się dorze bawić! ;o Okropnie się Tommo zachował i mam co do niego mieszane uczucia...
    Za to Hazz, to zupełnie inna sprawa! Uwielbiam te jego cięte riposty, dzięki którym od razu szerzej się uśmiecham ;>
    co do pytań:
    1. Hm, myślę że Louis ma kogoś na boku i nie chce się do tego przyznać... Dlatego wszystkich okłamuję, że jest zakochany w Eleanor, a tak na prawdę kocha jogoś innego... Nie wiem, taka jest moja teza.
    2. Moim zdaniem jest jeszcze trochę za wcześnie, aby powiedzieć że Styles ma coś do Calder. Na pewno Harry i El są w lepszych stosunkach niż Lou i El ;)
    3. Jeżeli byłaby taka opcja to z chęcią poznam rodziców Elki ;)
    czekam z niecierpliwością na następny ;*
    pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt oraz Szczęśliwego Nowego Roku! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. O jej:( biedna El. Lou to dupek, że ją zostawił! Ale chociaż harry slodziak ;)
    Boskoo!!

    OdpowiedzUsuń
  3. no i właśnie zastanawiam się co ten Louis odwala : o ale i tak fajny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam pojęcia, czemu Louis ich okłamuje... Myślę, że może być mu wstyd, za to, że wystawił Eleanor na koncercie.
    Harry bez wątpienia coś do niej czuje, ale pytanie raczej, czy ona to odwzajemni? :3
    A rodziców mogę poznać, haha :)

    Rozdział jest świetny, nie mam pojęcia o co ci chodzi. Weny życzę i czekam na następny! :) xx

    OdpowiedzUsuń